Niebieska Strefa A A+ A++

Imprezy dla dzieci

Piątkowe spotkania

2018-12-14

W świątecznym nastroju, w piątkowy poranek 14 grudnia wyruszyliśmy (pani Ania w towarzystwie Kacperka) z wizytą do Przedszkola Samorządowego nr 29 w Kielcach. To tam wyczekiwały nas przedszkolaki z grupy V - „Tygrysków” i grupy III - „Motylków”. Każda nasza wizyta w przedszkolu związana jest z jakąś tajemnicą. Tak było i tym razem. „Tygryski” to najwierniejsi przyjaciele Franklina. Pamiętają wszystkie niesamowite przygody żółwika - te wesołe i te nieco smutniejsze. Co tym razem spotkało sympatycznego Franklina? Spieszymy z wyjaśnieniem. Otóż Franklin podjął się arcytrudnego zadania związanego z Bożym Narodzeniem i jasełkami, które wystawiane będą w jego szkole. Elementem scenografii owego przedstawienia jest choinka. Występ już jutro, a drzewko jeszcze nie gotowe. Ratunku! Przedszkolaki raz dwa wymyśliły sposób na franklinowy kłopot. Pan Jan (przedszkolna „złota rączka”) przycinał drzewa w ogrodzie. W schowku ukrył kilka wierzbowych gałązek. Nie mają igiełek, ale to już mały problem. Ciężki kamienny wazon, w nim gałązki - pora na wielkie dekorowanie. Każda świąteczna choinka „pyszni się” kolorowymi bombkami, łańcuchami i migocącymi światełkami. Kolorowy papier za pomocą zaczarowanych nożyczek zamienił się w paseczki, te sprytne dziecięce rączki zamieniły w łańcuch. Ale co z bombkami? Tu z pomocą przybył Kacperek. Ze swojej tajemniczej torby wyjął biały karton, na którym za dotknięciem zaczarowanego ołówka pojawiły się wzory bombek. „Tygryski” to mistrzowie kolorowanek i tak w kilkanaście minut ozdoby były gotowe. Papierowe cudeńka zawisły na wierzbowych gałązkach otulonych lampkami. Choinka ekologiczna i niespotykana. Pan Jan, który towarzyszył dzieciom w pracach zabezpieczył drzewko i przygotował do transportu. Szczęśliwy Franklin wyruszył w drogę powrotną do domu. Powodzenia Franklinie!.

Misja wypełniona, możemy wracać do biblioteki. Ale co to za krzyki? Dobiegają z Sali „Motylków”. Kacperek zaniepokojony szybko wbiegł i zdziwił się niespotykanym widokiem. Otóż na dywanie pośród przedszkolaków siedziała pani Mikołajowa i ukradkiem ocierała łzy. Czemu płacze? Dzieci, które nieco wcześniej poznały historię, jedno przez drugie wykrzykiwało: Mikołaj ma kłopot!. Jaki kłopot, co złego spotkało świętego. Krzyś najstarszy w grupie (przecież ma pięć lat) opowiedział Kacperkowi i pani Ani o wypadku w domu Mikołaja. Elf Filipek strojąc choinkę zbił ulubioną bombkę świętego (tak, tak - to ta z podobizną dziadka Mikołaja). Stąd łzy i gorąca prośba o pomoc. „Motylki” jak na drużynę przystało zakasały rękawki i rozpoczęły wielkie „projektowanie” mikołajowej ozdoby. Choć rączki małe, ale sprytne. Kilka uwag pani Mikołajowej i oto projekt gotowy. Teraz, gdy emocje nieco opadły, a dzieci zasiadły do „malowania” pani Mikołajowa rozpoczęła opowieść o świątecznych tradycjach w dalekiej Laponii. O obiedzie. do którego zasiada Mikołaj wraz z najbliższymi i całą czeredą elfów. O choince stojącej w ogromnym salonie i o prezentach pod nią ukrytych. Nim wybrzmiały ostatnie słowa opowieści bombka była gotowa. Odpowiedni karton, mięciutka wata i czułe ręce pani Mikołajowej to gwarancja bezpieczeństwa. Ostatnie uściski i całuski. W drogę! Czerwone sanie zaprzężone w renifery wzbiły się w nieco zachmurzone niebo, a pani Ania wraz z Kacperkiem raźnym krokiem udali się do biblioteki. Co za dzień! Tyle wrażeń i emocji. Pora nieco odpocząć.